Chlebowe opowieści z Parku Etnograficznego w Niechorzu.
W malowniczej wsi zlokalizowanej na wyybrzeżu, gdzie czas płynął wolniej niż gdziekolwiek indziej, znajdowała się stara mała piekarenka tóż obok dostojnego wiatraka "Koźlaka". Mała niepozorna piekarnia prowadzona była przez rodzinę piekarzy z Niechorza. Był to magiczny zakątek, gdzie aromat świeżo wypiekanego chleba mieszał się z zapachem siana i drewna.
Na początku każdego dnia, rolnicy wyruszali na pobliskie pola, aby zebrać zboże potrzebne do wypieku chleba. Skoszone zboże i wiązali w snopy.
Po zmieleniu zboża przez młynarza w wiatraku Koźlaku, cudownie biała niczym świeży śnieg mąka trafiała do piekarzy.
Następnie przystępowano do ważnego etapu - wyrabiania ciasta. Piekarze z wielką precyzją mieszali mąkę, wodę, drożdże i sól, aż uzyskali jedwabiste i elastyczne ciasto. Każdy ruch był wykonywany z pasją i zaangażowaniem, bo wiedzieli, że od tego momentu zależała jakość ich chleba.
Gdy ciasto było gotowe, formowano je w tradycyjne bochenki i wkładano do rozgrzanego pieca chlebowego. Piekło się je tam powoli, aż uzyskały złocisty kolor i chrupiącą skórkę. Gdy wreszcie chleby były gotowe, piekarze wyjmowali je z pieca, a cała okolica pachniała zapachem ciepłego chleba.
Każdy kawałek chleba był dziełem sztuki, której nie można było porównać z innymi piekarniczymi artykułami. Piekarze z dumą patrzyli na swoje wyroby, wiedząc, że dostarczą one pożywienie i radość mieszkańcom wsi. Ich tradycyjne metody i pasja sprawiały, że ich chleb był niezapomnianym doznaniem dla każdego, kto miał okazję go spróbować.